"W pełnym słońcu" pierwsza ekranizacja przedstawionej historii, zdecydowanie bije ten film na głowę. Poważnie. Gdybym nie widziała filmu z Alainem Delonem wcześniej, w roli pana Ripleya to może "Utalentowany..." przypadłby mi do gustu a tak...
"W pełnym słońcu" jest znacznie mniej bezpośredni w obrazie, za to w przekazie ma ten klimat! Delon tworzy świetną postać, i to on jest osią filmu, tu gdy Dicki zostaje zamordowany ma się wrażenie jakby film już się toczył bez głównego bohatera a nie taki był zamiar. Jude Law świetnie zagrał, ale to nie on miał się spisać tylko Matt Damon.
Mi obydwa filmy bardzo się podobały, klimat, pejzażyki, w ogóle sama historia jest bardzo wdzięczna do sfilmowania, trudno ją zepsuć, ale mimo, że wersję z 97 roku obejrzałam jako pierwszą to ta z Delonem(zresztą to chyba jego najlepsza rola) jest tak idealna, że musiała wygrać w tym małym pojedynku:)