Moim zdaniem był winny. Przyznała to matka murzyńskiego sodomity pokątnie, acz sugestywnie. Ponadto nie obdarzyłem księdza sympatią z uwagi na silne inklinacje modernistyczne, ocierające się o herezję, jak słusznie podkreśliła Siostra.
Pozdrawiam serdecznie.

Oczywiście, że niewinny. Film to jasno sugeruje, wystarczy czytać między wierszami.

rozwiń

A Ty tak na co dzień sądzisz innych jedynie na podstawie plotek? Czy robisz to tylko "od święta"?
Problem z tym filmem jest taki, że można mieć wątpliwości na podstawie niejednoznacznego ZACHOWANIA, a nie stworzonych przez kogoś plotek - coś ktoś podobno widział! Niestety reżyser nie pokazał niczego, żadnego faktu widzowi, aby mógł wyrobić sobie jakiekolwiek zdanie, czy choćby mógł mieć jakieś wątpliwości. Przywilejem widza, w przeciwieństwie do samych bohaterów filmu, powinna być możliwość zobaczenia czegokolwiek, a nie opierania się jedynie na plotkach. No chyba że reżyserowi właśnie o to chodziło, aby obnażyć tę prawdę, że widzowie w ogóle nie różnią się od siostry Aloysius i chętnie, wylewnie wydają osądy jedynie na podstawie plotek. Jeśli tak, to doskonale osiągnął cel, sądząc po ilości komentarzy i zawartych w nich opiniach! Będąc uczciwym nikt z nas nie zobaczył niczego konkretnego, więc powinien po prostu zamilczeć!
A na miejscu księdza, nawet będąc czystym jak łza, też bym spieprzał od takiej bezwzględnej baby, która zdecydowanie może zniszczyć komuś życie! A jeśli skumała się z drugą podobną sobie babą, to tym bardziej! W innym wypadku musiałby zniżyć się do jej poziomu, by walczyć o swoje dobre imię równie bezwzględnymi metodami, a wtedy już niewiele by się różnił od niej i zaprzeczyłby ideałom swojego kapłaństwa, czy nawet człowieczeństwa (jakoś nie wierzę, że w przypadku tego typu bab "prawda sama się obroni")...