Powinien być w pierwszej dziesiątce- dwudziestce. Człowiek, który potrafi zagrać wszystko. Doskonałe, zróżnicowane role w "Wątpliwości", "Synekdocha Nowy Jork", "Capote", "Nim diabeł dowie się, że nie żyjesz", "Wojna Charliego Wilsona", "Radio na fali", nawet jeśli jest krótko na ekranie zapada w pamięć (m.in. "Lebowski", "Utalentowany pan Ripley", "Czerwony smok" ). Ma doskonałego nosa do filmów, w których bierze udział (poza kilkoma wyjątkami). Mam wrażenie, że nieco niedoceniany przez swoją urodę.
Ach, zapomniałam jeszcze dodać absolutnie bezbłędną rolę we "Flawless" z DeNiro. Mimika, gesty, głos... Jak wyżej- wybitny, wszechstronny aktor.
"Twister" już tam dało się zauważyć nietuzinkowy talent Hoffmana i jego wielką osobowość. Natomiast w "Utalentowanym panu Ripley'u" - uwaga będzie bardzo brzydkie słowo - zajebisty. Jakże on wspaniale docieka, jakże pięknie rozgryza Toma Ripley'a, drwiąc przy tym z jego niższego statusu społecznego. Palce lizać.
No właśnie, jeśli chodzi o urodę - wolałabym już prawdziwą świnię niż jej imitację. Ale aktor dobry.
Nie każdy musi być Delonem. Po kiego te żenująco prymitywne uwagi o wyglądzie Hoffmana? Aktor musi umieć grać, droga moja. Nie każdy ma aparycję amanta. I nie musi. Wygląd w tym zawodzie to kwestia drugorzędna. Leciutko można być wielkim aktorem i nie posiadać twarzy Redforda. Bez odpowiednich umiejętności wcielania się w różne postaci samą tylko ładniutką i nudną gębą niewiele zdziałasz. Talent na pierwszym miejscu. Zawsze.
Możesz sobie wytłumaczyć moją wypowiedź tym, że jestem zoofilką:)
Jak ktoś decyduje się na bycie aktorem, to musi się przyjąć z pokorą, że ludzie będą oceniali jego wygląd. I tak: jeśli aktor ma nos jak kartofel, to go widzowie znają jako aktora z nosem jak kartofel, a jeśli ktoś jest kurduplem jamnikowatym, to go widzimy jako kurdupla jamnikowatego. I trzeba się z tym pogodzić.
Właśnie, liczy się talent. Nawiasem mówiąc, mam kilku ulubionych kurdupli. Zresztą tego, co napisałam powyżej, wcale sama nie wymyśliłam. Tak uczył swoich studentów Zelwerowicz, żeby się nie rozczarowali. A kurduplem jamnikowatym nazwał Romana Kłosowskiego. Jak aktor ma o sobie złe wyobrażenie, to się może tylko depesji nabawić. Na przykład Celińska, jak już była gruba i przepita to jeszcze chciała grać amantki. No i pewnego dnia zobaczyła swoje odbicie w lustrze, i dotarło do niej, jakie głupoty gadała.
A mężczyzn zawsze będę oceniać pod kątem urody, bo mam to w naturze. Niestety, ale P.S. Hoffman jest dla mnie fizycznie odrażający.
to odróżnia widza kobietę od widza mężczyzny .Dla mnie odrażająca jest Meryl Streep a mimo to uwielbiam ta aktorkę i w ogóle nie zwracam na to uwagi oglądając film .
Kiedy dyskusja zrobiła się nader intrygująca, Ty spakowałaś manatki i uciekłaś... Wracaj mi jeno tu.
Hoffman nie mógłby zagrać amanta, ale kto wie? Gdyby schudł o połowę, założę się, że nawet tak wybredna istota w doborze partnera, jak Ty, mogłaby go pokochać całym swoim sercem i rozumem.
O fizjonomii aktorów można dyskutować. Aktorek też zresztą. Weźmy Winslet, przeciętna uroda, miałbym coś teraz napisać, to wolę nie pisać nic. Ale za to spore umiejętności odgrywania różnorakich ról, czego zakwestionować nie można.
Kiedyś było mniej szumu, nie było internetu, nie było dzieci którym się nudzi i stukają paluszkami w klawiaturę. Gwiazdy dbały o prywatność. Wyobrażasz sobie Audrey Hepburn pół nagą, wystawiającą biust, tyłek i myszkę na czerwonym dywanie dla fotoreporterów?
Tu się coś stało, z ludźmi. Ta rewolucja seksualna była tak mocna, że jej skutki odczuwamy po dzień dzisiejszy. Gdzie się nie pojawisz, musisz dobrze wyglądać, pięknie pachnieć i być całkowicie wydepilowanym. Co się dzieje? Myślę, że to jest jakaś kosmiczna błazenada, bo wielkość i piękno człowieka są określane przez rozum i serce , nie wygląd.
Czy o tym kartoflu, to była aluzja do Gérarda i jego charakterystycznego nosa? Ale wiesz, ze to największy francuski aktor wszech czasów? Jego też nie cierpisz? Kobiecie nie dogodzisz i to prawda. A tu za chwilę 30 lat minęło, jestem piękna i szczupła.
Człowieku, czego ty właściwie ode mnie chcesz? Możliwe, że co do tego Hoffmana to masz rację. Rzeczywiście, nie podobają mi się tłuści ludzie. Zresztą mnie to też dotyczy - jak mi przybędzie parę kilo, to się zaraz odchudzam.
Kartoflany nos to sobie chciała zoperować Hanka Bielicka, żeby wyglądać jak Kim Novak, Ale jej to właśnie odradził ww. Zelwerowicz.
Depardieu podoba mi się taki, jaki jest.
Będę jednak obstawać przy tym, że uroda jest ważna. Zauważyłam, że ostatnio odbywają się licytacje, który aktor jest większy: P.S. Hoffman czy Daniel Day-Lewis. Obaj się świetnie wcielają w rolę, ale dla mnie ostatecznie przeważają względy estetyczne. Na DDL zawsze patrzę jak w obrazek, nawet teraz. W jego przypadku - full satisfaction.
A ile i jakie filmy z Hoffmanem widziałaś, jeśli można spytać?
"który aktor jest większy: P.S. Hoffman czy Daniel Day-Lewis"
oczywiście o Kevinie i Ralphie się zapomina
- Zapach kobiety
- Sydney
- Big Lebowski
- Utalentowany pan Ripley
- Magnolia
- 25. godzina
- Czerwony smok
- Hazardzista (bardzo dobra rola i film, ale właśnie wtedy widziałam jak leży taki tłusty na łóżku, jak wieprz, a fuj! )
Costnera pomijam, bo jest dla mnie nijaki.
Ralpha Finnesa lubię i cenię, ale w niektórych filmach mógłby nie grać, bo są za długie a mało treściwe.
Z tego co widzę większość (poza Hazardzistą) to jego role drugoplanowe. Może jak wyżej kolega pisał nie ma wyglądu modela czy amanta, ale rekompensuje to swoim ogromnym talentem w takich filmach jak: "Capote", "Bez skazy" z de niro oraz "Synekdocha, Nowy Jork".
Oczywiście nie miałem na myśli tego cieniasa Costnera. Chodziło mi o Spaceya, sorry za niedopowiedzenie.
"ale w niektórych filmach mógłby nie grać, bo są za długie a mało treściwe"
a jak to się ma do jego gry? poza tym które filmy są "za długie"?
Nie przekonam się do P.S. H. - nie mogę na niego patrzeć.
Specey gra dobrze, ale nie nadzwyczajnie.
Za długi jest "Angielski pacjent", natomiast "Pająk" rewelacyjny.
Jak tam chcesz.
Gra nadzwyczajnie, chociażby w takim American Beauty czy Podejrzanych, w Se7en czy Swimming with Sharks też stworzył bdb postaci. No i chyba nikt nie potrafi tak znakomicie "grać" głosem jak on.
Obu jeszcze nie oglądałem. Ale chyba aktora ocenia się jak gra, a nie w czym.
"Rzeczywiście, nie podobają mi się tłuści ludzie. Zresztą mnie to też dotyczy - jak mi przybędzie parę kilo, to się zaraz odchudzam"
http://www.youtube.com/watch?v=TJJr68FbFXM
Żeby nie było - lubię pulchne i subtelne dziewczyny, które nie noszą dresów. Natomiast nie lubię Kukiza, bo gdyby mógł to wsadziłby Romka (tego od "Chinatown") do więzienia. Mimo wszystko ten utwór pasuje do dyskusji i zrzucania zbędnych kilogramów przez Ciebie.
"Depardieu podoba mi się taki, jaki jest"
No! Nareszcie ;)
"Będę jednak obstawać przy tym, że uroda jest ważna"
Ważny jest charakter. Na co komu piękna, ale pusta baba? Wiem, do łóżka, ale to zdecydowanie za mało.
"Na DDL zawsze patrzę jak w obrazek, nawet teraz. W jego przypadku - full satisfaction"
"Ostatni Mohikanin" czy "Nieznośna lekkość bytu" - w którym filmie uwiódł Cię bardziej?
"Ralpha Finnesa lubię i cenię, ale w niektórych filmach mógłby nie grać, bo są za długie a mało treściwe"
Gigant aktorstwa i największy kinowy amant ostatnich dwóch dekad. "Kropla słońca", fakt, zbyt długa. Ale za to jak on tam zagrał, ho ho ho.
"Za długi jest "Angielski pacjent", natomiast "Pająk" rewelacyjny"
Obydwa wstrząsające.
"Nie przekonam się do P.S. H. - nie mogę na niego patrzeć."
A ja lubię Cię taką, jaką jesteś.
DDL uwiódł mnie raz na zawsze w "Mojej pięknej pralni".
Człowieku, naprawdę nie warto roztrząsać moich wszystkich wypowiedzi, daj sobie spokój z moją skroną osobą.
To w końcu zdecyduj się: mówisz o wyglądzie zewnętrznym aktora czy o jego ekspresji? Bo napisałaś, że jesteś w niego zapatrzona jak w obrazek. Podaj proszę taką rolę Daniela w której był dla Ciebie pociągający jako mężczyzna.
Wymijająca odpowiedź, bo jednak nie padły żadne konkretne tytuły, ale niech Ci już będzie. Też wysoko oceniam aktorstwo Day-Lewisa. Niedługo zwiastun "Lincolna". Wiesz co będzie się działo? :)
No np. "Aż poleje się krew'', z tym, że akurat rola, nie wygląd. Na "Lincolna" już sobie ostrzę zęby.
Ponoć Daniel tak zagrał w "Lincolnie", że to nie jest Daniel, tylko Lincoln jak żywy. Jak nic Day-Lewis zmiecie z powierzchni ziemi ciapka Phoenixa. Szykuje się trzeci Oscar.
Proponuję obejrzeć "Nim diabeł dowie się ..." i "Radio na fali"; w tych filmach świetnie widać, jak PSH potrafi wykorzystać swój wygląd do kreowania postaci.
Inną sprawą jest, że jeśli chce się oceniać wygląd aktora jak każdego innego człowieka, należałoby sięgnąć po jego zdjęcia "z ulicy", a nie z planu filmowego, zwłaszcza jeśli chodzi o aktora-kameleona (choć osobiście nie rozumiem potrzeby komentowania wyglądu).
P.S. Hoffman to jeden z najlepszych aktorów obecnych czasów - nie można oceniać aktora po wyglądzie - liczą się umiejętności, a tych Hoffmanowi nikt odmówić nie może. Tak jak np. Buscemiemu, Robbinsowi czy Walkenowi, których też trudno uznać za amantów. Pozdr.
Walkena można uznać. Nic na to nie poradzę, że jak patrzę na faceta, to chcę, żeby mi się podobał, a jeśli tak się nie dzieję, to jestem rozczarowana. Po ulicach chodzi tysiące takich kreatur, a ja na ekranie chciałabym zobaczyć coś ładniejszego..
Co zatem wolałabyś zobaczyć w filmie?:
A. Oscarową kreację aktora niezbyt urodziwego (np. Hoffmana)
B. "Drewnianą" kreację aktora uznawanego za przystojnego (np. Hmm... Tatum? Nie znam się na tym)
Poza tym - dlaczego nazywasz go kreaturą, świnią etc.? Wystarczyło napisać, że nie jest w Twoim guście, albo bardziej trywialnie, że jest brzydki. Nie podoba się i tyle - koniec dyskusji. Nie trzeba używać inwektyw - zwłaszcza, że każdy ma inny gust i oczywistym jest, że każdy z Nas, forumowiczów również jest oceniany przez pryzmat urody za każdym razem, gdy idzie ulicą pełną ludzi. Ludzie zawsze zwracali uwagę na powierzchowność - jedni mniej, inni bardziej, ale chyba nie chciałabyś usłyszeć czegoś obraźliwego pod swoim adresem. Nie rób zatem tego, czego sama nie chciałabyś doświadczyć. Nawiązując raz jeszcze do tematu urody - podobno "każdy towar znajdzie swojego kupca ;) Pozdr.
Aktorów jest taka masa, że nie muszę wybierać, czy zdolny, czy przystojny.
Nie nazywam P.S. Hoffmana świnią, bo to obraza dla świni. Gdyby ten facet, z taką aparycją, został na przykład sprzedawcą baterii do zegarków na bazarze, to bym się nie czepiała, ale jak się zdecydował na aktorstwo, to będzie tak właśnie oceniany.