Nie wiem gdzie były jakieś śmieszne sceny... Chyba, że jedna scena na początku filmu, kiedy to pan Savage smaruje ścianę swoimi fekaliami.. heh
Szczerze mówiąc film taki se.
Widoczne to jest jedynie, że albo ktoś głupotę strzelił, zaliczając film do komedii, albo jest tam wiele zabawnych scen. Mnie, owszem, wiele scen rozbawiło. Uważam poza tym, że choć film opowiada o rzeczach niewesołych, to jest przy tym bardzo pogodny. Komedia więc to dla mnie jak najbardziej. Ale każdego bawi co innego, ma się rozumieć.
Film o poważnych, bo jakże życiowych i dotykających nas wszystkich sprawach, ale właśnie tak jak piszesz podanych w pogodny sposób.Ja także zaliczam go do komedii.
Rzeczywiście wiele jest pogodnych scen. Ale one bohaterów w filmie też bawią (patrz: John z szyją na temblaku;)). To "życiowy" humor. Komedia jednak - dla mnie - musi być trochę bardziej sztuczna. Humor w komedii jest skumulowany, jak nigdy w życiu. Czy to językowy, czy sytuacyjny.
"The Savages" rzeczywiście jest pogodny, ale dla mnie to jednak nie komedia.